niedziela, 3 czerwca 2018

ROZDZIAŁ 1 - PRZETRWANIE




Czy wszystko w tej szkole musiało być coraz to dziwniejsze? Czy proszenie o przynajmniej pozory normalności, to już za dużo? Jakim cudem ta dziewczyna ostała się tutaj. Jakbym była na jej miejscu, to na pewno od razu już by mnie zamknęli w izolatce i kazali zastanawiać się nad własnym zachowaniem. Naprawdę tak robili. Nie kłamałam. Ani nie przesadzałam. Jak wspominałam wcześniej, ta szkoła preferuje średniowieczne podejście.
Dźwięk dzwonka przypomniał mi o zajęciach.
Szybko pobiegłam na kolejną lekcję. Musiałam oprzeć się pokusie, by pójść jej poszukać. Musiałam wykonać swoje obowiązki. Już i tak wystarczy mi, że musiałam zmywać naczynia po lekcjach.
Dotknęłam lodowatej klamki i po krótkiej chwili wahania, weszłam do klasy.
***
Pięć minut. Skrobanie pióra o kartkę. Szybkie bicie serca. Napięcie wyczuwalne w powietrzu. Dłoń mi drżała, przez co z trudem utrzymywałam pióro. Próbowałam się skupić, ale im mocniej o tym myślałam, tym trudniej było mi to zrobić. Skończ to przynajmniej. Nie pozostaw pustego miejsca. Przynajmniej napisz cokolwiek.
Trzy, dwa, jeden…
– W porządku – nauczycielka, klasnęła w dłonie a nasze kartki, poleciały na biurko. Zrezygnowana jeszcze bardziej, niż byłam, nawet nie chciałam wracać na stare miejsce, które musiałam zmienić na czas kartkówki. Po prostu wyciągnęłam książki. Zaczęłam coś kreślić na brzegach kartek, nie zwracając uwagi na to, co nauczycielka, zaczęła właśnie tłumaczyć.
Jak zwykle mi nie poszło. Nie, żeby to jakkolwiek mnie zdziwiło. Kolejny – i na pewno nie ostatni – punkt do mojej listy rozczarowań.
W następnym tygodniu zaczynały się egzaminy. Nic nie przerażało mnie bardziej niż to. Co roku robią ten koszmar uczniom, sprawiając, że ich pewność siebie spadała do zera albo jak u mnie – jeszcze niżej. Kompletnie nie widziałam siebie na nich. Na wszystkich polegnę. O testach pisemnych nawet nie chciałam myśleć. Po nich to mogłabym już się pożegnać z tytułem czarownicy. Gdyby nie to, że rodzice, prawdopodobnie by się z tym pogodzili, to niestety reszta społeczeństwa – nie. Tutaj każdy musiał to zdać. Nie było opcji, byś tego nie zrobiła. To po prostu wstyd dla ciebie a tym bardziej dla rodziny. Nie mogłabym im tego zrobić. Już wystarczy, że byłam pośmiewiskiem w podstawówce. Choć raz chciałam nie być problemem dla innych.
Lekcja dobiegła końca. Z ulgą wyszłam na korytarz, licząc, że nie spotkam, znowu kogoś podejrzanego. Nadal zastanawiałam się, dlaczego wcześniej nie widziałam tutaj tej dziewczyny? I ta postać obok niej…
– Cecylia?
Odwróciłam się i zobaczyłam niższą ode mnie dziewczynę z tęczowymi włosami. „Znowu ona...”
– Hej Melody. Jak tam? – uśmiechnęłam się. Przewróciła oczami i chwyciła mnie za dłonie, zbliżając do siebie.
– Nie oszukasz mnie. Ważniejsze pytanie to… Co tam u Ciebie?
     Przez jej szare, przenikliwe oczy, speszyłam się i odwróciłam wzrok. Jak ja nie lubiłam, jak to robiła. Wiedziałam, że nie panuje nad tym, ale za każdym razem, gdy za mocno się podekscytowała, albo chciała komuś pomóc lub wyciągnąć coś od kogoś, nieświadomie wchodziła w czyjś umysł, kontrolując go. Na mnie to oddziaływało ze dwojoną siłą.
Chrząknęłam.
– Znowu to robisz…
Spojrzała na mnie z nic nierozumiejącym wzrokiem. Błoga nieświadomość. Westchnęłam. Naprawdę ją polubiłam w ostatnim czasie (to nie tak, że przez resztę lat byłyśmy zagorzałymi wrogami) Jakoś w ostatnim czasie nie drażniła mnie tak bardzo. A może po prostu zobaczyłam w niej trochę człowieczeństwa? Nie miałam siły ponownie tego tłumaczyć, więc po prostu zaprzeczyłam i powiedziałam, że wszystko w porządku.
Nie była przekonana.
– Ale wiesz, że możesz na mnie liczyć, prawda?
„Gdybyś nie była, tak zakręcona, jak bączek, to może i bym do Ciebie podeszła”, Ale nie winiłam jej za to. To w niej uwielbiałam. Czasami była męcząca, ale warto było mieć ją przy sobie. Poza tym nie chcę się wpakowywać w bliskie znajomości. To za bardzo boli.
– Tak, tak, jasne… – poklepałam ją po ramieniu. – Jestem tego świadoma. Dzięki.
Uśmiechnęła się rozpogodzona. Tak trzeba było się z nią obchodzić. Jej pamięć bywała gorsza od motyla, więc cokolwiek jej się mówiło i tak zapominała, a przynajmniej mogłam ją uszczęśliwić. Ruszyłam w kierunku pokoju. Miałam pół godziny do następnej lekcji. Musiałam się przebrać i wziąć strój do zmywania naczyń. Aż mnie ciarki przeszły. Tak bardzo nie chciałam tego robić. Mogliby choć raz przymknąć uwagę na to spóźnienie. Raz zaśpisz, a oni od razu już Cię tak karzą.
Weszłam do pokoju trzynastego. Ominęłam stertę rzeczy, porozwalanych na podłodze, których nie miałam jeszcze czasu uporządkować. Wzięłam potrzebne ubrania i szybko się przebrałam. Do torby włożyłam resztę przedmiotów. Rozejrzałam się jeszcze po pokoju. Jedno biurko w kącie. Naprzeciwko łóżko. Szafa przy drzwiach. Całe szczęście mogłam zamontować tutaj półki na książki. Inaczej za nic nie czułabym się tutaj jak u siebie. Nie chciałam tutaj być. Wszędzie już byłoby lepsze niż to.
Wyszłam i skierowałam się na pola.
Były to zajęcia dodatkowe. Gdy dowiedziałam się na początku roku, cztery lata temu, że musiałam przystąpić na jakieś dodatkowe zajęcia, które miałyby mi pomóc w przyszłości, ani chwilę się nie zastanawiałam. Nie miałam zamiaru pod żadnym pozorem pomóc społeczności czarownic, więc za nic nie chciałam iść w politykę, czy też w nauczanie itp… Wolałam iść w poznanie magicznego świata. Dlatego też poszłam na te zajęcia.
Kiedy już dotarłam na łąki, wszyscy już się przygotowywali. Podeszłam pod drzewa jak najdalej od wszystkich i wyciągnęłam różdżkę. Nie chciałam im przeszkadzać. Dzisiaj był bardzo ważny dzień, dlatego też każdy był poddenerwowany i nie chciał z nikim rozmawiać. Woleli się skupić. Całkowicie to rozumiałam. Poprawiłam jeszcze bluzkę i wysokie buty, gdy na środek przyszła niska, trochę pulchniejsza nauczycielka. Uśmiechnęła się szeroko. Jej optymizmu można by pozazdrościć. Kazała nam podejść do niej.
– Dobra skarby. Wiecie już jak zapanować nad tymi stworzeniami. – na te słowa rozeszło się marne jęczenie. „Kto wiedział, to wiedział” Pomimo wielu lat i tak łatwiej powiedzieć, niż zrobić to w praktyce. – Tak, tak wiem… Nie możecie się tak łatwo poddawać! Dzisiaj będziecie mieć jeszcze bliższe doświadczenie z nimi. Ktoś chętny?
Zanim się spostrzegłam, wszyscy odsunęli się do tyłu, a sama zostałam na środku.
– Do odważnych świat należy, kochana! – podeszła do mnie i poklepała mnie pocieszająco po plecach. Tak. Właśnie tak. Tak się powinno pocieszać ludzi. Wcale nie pogarszało to sytuacji.
Ruszyłam za nią, w myślach próbując przypomnieć sobie, wszystko, co dotychczas nauczyłam się o tych stworzeniach.
Musiałam być spokojna, a zarazem pokazać, na co mnie stać. Nie mogłam dopuścić, by zdobyły nade mną kontrole, ale też nie mogę ich całkowicie przejąć. Liczy się współpraca. A i uważać przy okazji by mnie nie rozszarpali. Tak… Bułka z masłem.
– Gotowa?
– Yhm…
Chciałam być, ale nie mogłam wyrzucić tego małego głosiku z mojej głowy, który mówił mi: „Ratuj się, póki możesz! I tak zawiedziesz!!!” Najważniejsze to wierzyć w siebie, co nie?
Nagły wstrząs przywołał mnie do rzeczywistości. Rozejrzałam się wystraszona i to już był mój błąd. Nie byłam spokojna.
Pomimo poruszających się gałęzi przez wiatr oraz delikatnego szumu rozmów z klasy nic innego nie słyszałam. To mnie przerażało jeszcze bardziej. Rozglądałam się wokoło, próbując znaleźć tę bestię.
Niespodziewanie jakiś kształt pojawił się po mojej prawej. Spojrzałam tam, ale byłam za wolna. Jego pazury drasnęły moje ramię. Odskoczyłam i syknęłam. Zatrzymałam dłonią Panią, która chciała już to powstrzymać. Nie mogłam do tego dopuścić. Musiałam go oswoić. Tego jednego nie mogłam zepsuć.
     Wielkie, potężne, czworonożne zwierzę stało naprzeciwko mnie. Oddychało mocno a z jego nozdrzy, wydobywała się para. Całe jego ciało pokryte było piórami. Łapy zakończone z ostrymi pazurami nerwowo przebierały w miejscu.
     „Jaka niesamowita siła”.
Jest dobrze. Nie uciekł. Czyli są dwie opcje. Albo uznał mnie za interesującą, albo chciał mnie po prostu zabić.
Ignorując jego motywy, zaczęłam krążyć, wyprostowana wokoło. Nie spuszczałam wzroku z jego napiętych mięśni, które w każdej chwili mogły na mnie skoczyć i rozszarpać. Zrobiłam kilka kółek, kiedy to, ku mojej radości do mnie dołączył. Teraz oboje krążyliśmy w kółko, czekając, kto zrobi pierwszy krok. Chwilę później zaczął chodzić odrobinę niżej, bardziej przyczajony. Dawał mi znaki. Uśmiechnęłam się. Przygotowałam się na atak. „No dawaj… Pokaż, na co Cię stać” Nagle skoczył z rykiem a ja, zrobiłam unik. Wyciągnęłam różdżkę i zamachnęłam się, wypuszczając strugę czerwonego światła. Pamiętałam, żeby zrobić to, na tyle delikatnie by go nie zranić a tylko ostrzec i odgonić. Zaskoczony odskoczył i spojrzał na mnie zaciekawiony. Ponowił próbę, ale znowu go odstraszyłam. Robiliśmy to kilka razy, aż w końcu się zatrzymał. Oddychaliśmy ciężko. Patrzył na mnie, oczekując kolejnego ruchu. To już ten czas. Schowałam różdżkę za pas i klękłam. W zasadzie powinnam usiąść bądź podejść do niego i wyciągnąć dłoń, ale nie miałam już siły. Poza tym kiedyś czytałam o oswajaniu w ten właśnie sposób. Zobaczymy czy jest dobry. W najgorszym przypadku będę musiała raz jeszcze to przechodzić ze zdwojoną siłą.
Nie podnosiłam wzroku. Dawałam mu wybór.
Coś chuchnęło mi we włosy. Przestraszona na chwilę podskoczyłam, wściekła na siebie. Pomimo tego stworzenie wciąż stało przy mnie. Spojrzałam na niego. Spokojnie przypatrywał mi się. Wyciągnęłam dłoń. Powąchał ją. Po chwili pozwolił się dotknąć.
Uśmiechnęłam się.
– To, co mały… Zaakceptujesz mnie?
W odpowiedzi podniósł głowę i parsknął mi w twarz. Odbiegł na drugi koniec pola, gdzie uważnie mi się przyglądał.
Zdezorientowana do końca nie wiedziałam, czy właśnie dobrze mi poszło, czy wręcz przeciwnie. Spojrzałam na resztę grupy i na nauczycielkę. Pokiwała z uznaniem i pokazała kciuk do góry. 

* Zajęcia to "Wiedza o Magii" - WoM

***
Hejka!
Tak oto moi drodzy doszliśmy do pierwszego rozdziału!
I po namyśle jednak będę wrzucała rozdziały co dwa tygodnie. Co tydzień to byłby jakiś masochizm z mojej strony.
Mam nadzieję, że się spodoba i jak zawsze zachęcam do czytania, komentowania i zapoznania się z zakładkami.
Następnego rozdziału oczekujcie 17 czerwca 2018.
Całuję, Mel <3
***


1 komentarz:

  1. Wydaje mi się, że trzecie zdanie w pierwszym akapicie powinno być zakończone znakiem zapytania, nie kropką. Mogę jednak się mylić, bo mistrzem gramatyki nie byłam nigdy.
    Nadal masz problem z zapisywaniem dialogów (polecam tu zajrzeć: http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/). Zamiast „– W porządku – nauczycielka, klasnęła w dłonie a nasze kartki, poleciały na biurko” powinno być „– W porządku. – Nauczycielka, klasnęła w dłonie a nasze kartki, poleciały na biurko”. I „– Hej, Melody. Jak tam? – Uśmiechnęłam się. Przewróciła oczami i chwyciła mnie za dłonie, zbliżając do siebie”, a nie „– Hej Melody. Jak tam? – uśmiechnęłam się. Przewróciła oczami i chwyciła mnie za dłonie, zbliżając do siebie”. W opowiadaniach zwroty do innych osób piszemy z małej litery, czyli „Co tam u ciebie”, nie „Ciebie”. Analogicznie: „Raz zaśpisz, a oni od razu już cię tak karzą”, zamiast „Raz zaśpisz, a oni od razu już Cię tak karzą”.
    Mała rada: nie używaj w tekście skrótów typu „itp.”, „itd.” nie prezentuje się to zbyt dobrze. Zgubiłaś parę przecinków: „A i uważać przy okazji , by mnie nie rozszarpali”, „– Dobra, skarby”, „Pamiętałam, żeby zrobić to, na tyle delikatnie, by go nie zranić”. Masz też parę powtórzeń: „Oddychało mocno a z JEGO nozdrzy, wydobywała się para. Całe JEGO ciało pokryte było piórami”, to drugie zdanie przeredagowałabym na coś w stylu: „Całe ciało miał pokryte piórami”.
    „Nie spuszczałam wzroku z jego napiętych mięśni, które w każdej chwili mogły na mnie skoczyć i rozszarpać” — nie do końca wiem, jak mięśnie miałyby skoczyć i kogoś rozszarpać, ale ogólny sens zdania załapałam.
    Wydaje mi się też, że poprawną formą będzie „uklękłam”, nie „klękłam”, ale mogę nie mieć racji.
    Nie wyrobiłam sobie też jeszcze jakiegoś konkretnego zdania odnośnie Cecylii, więc pozwól, że na jej temat tymczasowo będę milczeć. Akcja też jeszcze się nie rozkręciła, więc pod tym względem również nie mogę zbytnio się wypowiedzieć.
    Komentarz pojawiłby się wcześniej, ale nie miałam czasu i sposobności, by go napisać — szkoła, wyciąganie ocen, składanie papierów do szkół, wyniki egzaminów gimnazjalnych, to wszystko nieźle dało mi w kość.
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu ;)

    OdpowiedzUsuń